Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/137

Ta strona została uwierzytelniona.
ŁĘTOW5KA do Czepca.
Czepiec,
a co jest tobie...


CZEPIEC.
Nic.


ŁĘTOWSKA.
Kiej nic, to trudno.
Do Salki.
Widzą: coś krowy mało dają mleka —
może kto urzekł?... Niech je zażegnają...
O, jakie ździebłko... ledwie z ćwierć dzieżeczki.


SALKA.
Nie mam dziś władzy... Chciałabym zażegnać
niejedno licho, a nie mogę... Patrzcie:
złe wlazło w Czepca... musi iść... ma liścik
od pułkownika... wasza Hanuś smutna...
Po małej chwili.
Ale czas w drogę... Boję się brodacza —
spoglądając przez okno:
siwka się boję, co po siwem błocie
tak-ci się toczy, jak pękata beczka...
Naburczy pszczółkę, że się też nie spieszy
na rój, na wrzosy, a jeszcze dziedzinę
musi niejedną oblecieć... Ha! z Bogiem.
Odchodzi.


ŁĘTOWSKA za odchodzącą.
Z Bogiem, kiej zostać już nie chcą.


HANUSIA smutnie.
Mamiczko!
Wiedzą: wróżyła mi Salka.