Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/148

Ta strona została uwierzytelniona.
choć napisano: kto sadzi winnicę,
ten z gron niech wino dla siebie wyciska —
kto trzodę pasie, ten niechaj spożywa
mleko z tej trzody.


JEDEN Z GAZDÓW.
Tak jest, niech spożywa
ten, który pasie... A dziś krowę zająć,
grunta zaorać, niby swoje własne,
to chleb powszedni... A jak wam potrzeba
belki na przycieś, chróstu na podpałkę
abo i siana wiązeczkę dla konia,
tak zaraz pozew do grodu, w robocie
zaraz batogi lebo i tortury...
Gniją górale po lochach.


INNY GAZDA.
Drą pasy —
o mało ludzi nie wędzą w kominach...
W mamki do dworu wzięli moją córkę:
zachorowało rarytne paniątko —
mówili: »z mleka, dziewka ze zatrutym
przyszła pokarmem« — i pierś jej kleszczami
kazali wyrwać!


REKTOR załamując ręce i chodząc po izbie.
Katy! katy! katy!


TEN SAM GAZDA.
Do króla-m pisał: święty majestacie!
taka się krzywda stała mnie biednemu,
że ino konać, albo swych junaków
zebrać i dalej na lachy! na katy!...
Zrób sprawiedliwość!


REKTOR.
Ale król nieboże —
władzy już nie ma... Przysłał swe wyroki