Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.
NAPIERSKI podchodząc do niej, łagodnie.
Postaw!
Dziewczyna stawia wino na stole i j. w.
Napierski napół nieprzytomnie, zwrócony ku Zdanowskiemu.
Spoczniemy... Tak...
Zwracając się ku dziewczynie, j. w.
Jak ci na imię?


DZIEWCZYNA.
Hanusia, jaśnie oświecony panie!


NAPIERSKI jakby sobie coś przypominając, czoło ręką pociera.
A tak!... Hanusia... Łętowska...


DZIEWCZYNA.
Nie, panie!


NAPIERSKI j. w.
Tak... prawda, prawda!... Panna starościanka,
czy kasztelana krakowskiego córka...
Nagle zmieniając ton, jakby oprzytomniał, napół z ironią, napół z wyrzutem.
Mości Zdanowski! Racz popatrzeć waszmość,
jak wyglądają dzisiaj kasztelanki!...


ZDANOWSKI.
Nie żartuj sobie z prostego dziewczęcia...


NAPIERSKI popadając w zadumę, jak nieprzytomny.
Tak, prawda, prawda! Owoć i królewskie
włóczą się dzieci bez tronu po świecie...
Do dziewczyny, machinalnie.
Odejdź...
Dziewczyna wychodzi drzwiami po prawej.