Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.
MOJSZE.
On się upił
i jakieś ważne pokazywał listy
któremuś księdzu... A ten ksiądz, on zaraz
gwałt wielki zrobił... Oddał je biskupim
i w okolicy mocno hałasuje,
że pan Napierski — aj! aj! ja się boję...


ZDANOWSKI z zaciekawieniem i jakby z przeczuciem.
Nie bój się... gadaj!...


MOJSZE.
Nu, że pan Napierski...
jasny pan hetman... nu, że on jest — zdrajca!


ZDANOWSKI.
Zdrajca!?... Ty podły żydzie!...


MOJSZE.
Nie mówiłem,
że ja się boję...


ZDANOWSKI z objawami rozpaczy i zdumienia.
Zdrajca!!...


MOJSZE.
Nu, ja tego...
spluwając
tfu! nie powiadam... Tylko jeden żydek,
co on miał ze mną gieszefty — uczciwe,
żebym tak skonał — on chodził na handel
i dzisiaj wrócił, wpuściłem go furtką.
On tak się lubi tu i tam pokręcić,
niby nie widzi nic, a wszystko widzi
i wszystko słyszy, chociaż nic nie słyszy,
bo to dla żydka jest zawsze interes —
on mi powiedział w wielkiej tajemnicy,