Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/180

Ta strona została uwierzytelniona.
RADOCKI.
Święty Jan Chrzciciel włosieniem okrywał
swe chude lędźwie, a sam Jezus Chrystus,
Pan nasz i Zbawca, nie miał i na kerpcie,
czy na sandały, a tylko swe stopy
ranił o pychę możnych i uczonych
faryzeuszów... Kontusz nie jest jeszcze
wszystkiem na świecie...


ZDANOWSKI.
I ty, mości klecho,
błogosław zbrodni... Niech was!
Zabiera się do wyjścia.


ŁĘTOWSKI za odchodzącym.
Panie kumie!
A my-ć tam waszą krew uszanujemy,
choć inna lać się będzie...
Drzwiami z lewej wchodzi


NAPIERSKI i spotkawszy się we drzwiach ze Zdanowskim, czule.
Drogi ojcze!


ZDANOWSKI.
Pies ci jest ojcem! pies!... Zdrajca! buntownik!
Wychodzi na lewo.


NAPIERSKI do Łętowskiego i reszty.
Za dużo wina wypił po zwycięstwie.


RADOCKI z namaszczeniem.
Pijany Noe ukazał swą nagość —
tak mówi Pismo.


ŁĘTOWSKI zdumiony.
Janosik! co widzę!