Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/208

Ta strona została uwierzytelniona.
zdrój przebaczenia... Ukorz się, mój synu!
Ukorz się, ukorz!...


NAPIERSKI.
Nigdy się królewski
syn nie ukorzy...


ZDANOWSKI.
Czyj ty syn?... Królewski?!


NAPIERSKI.
Władysławowy!


ZDANOWSKI.
Ha! jeśli-ć to prawda,
jeżeli królów ślepa lekkomyślność
jest twym początkiem — słuchaj: ojciec ojcem,
więc dziś przez pamięć i przez cześć dla niego
zaprzecz, o panie! że on spłodził zbrodnię!


NAPIERSKI.
Nie zbrodnię spłodził, tylko krzywdę... Powstań!
Pójdę na przebój z moim wiernym ludem,
jak ja, skrzywdzonym.


ZDANOWSKI zrywając się z ziemi i jednym ruchem dobywszy szabli.
A więc giń, ty — łotrze!
Rzuca się na niego.
Błogosławioną będzie ręka starca,
która przeleje krew podłego zdrajcy,
i kraj wybawi od sromotnej klęski.


NAPIERSKI dobytym rapierem parując cięcie.
Mości Zdanowski! Nie jak zbój! Otwarcie
zmierzyć się ze mną!... Nie jak zbój!... Krew twoja...
Biją się, Napierski wytrąca szablę Zdanowskiemu, raniąc go w rękę.