Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/227

Ta strona została uwierzytelniona.
Z trudem przedarłem się przez gąszcze dzikie,
ledwiem się dorwał do furtki... Nieszczęście!
Sawka pobity na głowę, a walczył,
jak orzeł, w chmurach szumiący!... Oddziały
marszałkowego syna i Jarząbka
starte na miazgę, a oni polegli!...
Poległ i Horny, i Jędrek Mocarny,
i mój przyjaciel Józef Gąsienica,
Tatar i Brzega, Stopka i Marduła,
Roj i Mateja i Wala — ci wszyscy
legli, jak kłody smreków w Małołącznej.
Na ten bój wielki niby rysie biegli,
a dzisiaj wszyscy polegli, polegli!
Oczy im zgasły, mrok ich objął siny,
a duch uleciał do innej dziedziny.


NAPIERSKI do Krzysia.
Pospiesz, mój Krzysiu, zbudź pana marszałka
i Radockiego...
Do Czepca.
Czepcze, do szeregu!
Broń wschodniej bramy... ja... ku zachodowi...
Do gońca.
A ty, mój gończe, strudzone masz nogi!
czas ci wypocząć z tej śmiertelnej drogi...


GONIEC.
Niema spoczynku, gdzie się losy ważą
naszej wolności!... Pójdę z twoją strażą,
z twym hufcem pójdę, by walczyć do końca,
choćbym nie ujrzał jutrzejszego słońca.
Za sceną pierwszy strzał.


NAPIERSKI.
Strzał!... Hasło śmierci albo i żywota!
Witam cię nocy, czy jutrzenko złota!...