Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/236

Ta strona została uwierzytelniona.
HANUSIA do Napierskiego.
Nie udźwignę?... Haj! gdy nie udźwignę
jakiej strzelbiczki, są jeszcze-ć kamienie,
któremi wroga ugodzę... O, spojrzyj!
Rzuca na dół kamieniami.


RADOCKI z pewnej odległości.
Judyt na murach, czy nowa Debora,
albo dziewica ona-ć z Orleanu,
o której w starych wyczytałem księgach?!


JEDEN Z GÓRALI wskazując na dopiero-co zrobiony wyłom w murze, ku stronie lewej.
Wyłom! tam!...


HANUSIA do Napierskiego, wołając.
Stańmy na wyłomie!


NAPIERSKI do tłumu.
Chrustu
przynieść i cegieł... spieszniej! spieszniej!


ŁĘTOWSKI, który, jak reszta starszyzny, to się wychylał z tłumu, to w nim od czasu do czasu ginął.
Bracia!
Abyśmy, mówię, dzisiaj pamiętali,
że wam hajduki wypędzą dobytek
z waszej obory, jeżeli ulegniem,
jeśli przez wyłom przepuścimy wroga...
Miedze wam dworscy zaorzą, z Krzywania
albo z Cubryny nie pozwolą żadnej
spuścić kozicy, ani żadnej ryby
złowić w Dunajcu! Pohańbią wam córki,
siostry i żony, a z wami do lochu!...


NAPIERSKI.
W kuchni niech wodę gotują i smołę.