Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/237

Ta strona została uwierzytelniona.
JEDEN Z GÓRALI.
Już my im warem pomyjemy głowy!...


NAPIERSKI podchodząc z Hanusią od zatarasowanego już wyłomu ku środkowi sceny.
Czujesz żal do mnie?... Nie wiem, poraz który
pytam się o to, a ty milczysz!... Dziecko,
czujesz żal do mnie?


HANUSIA.
Za co?


NAPIERSKI.
Żem cię uwiódł;
żem przyszedł do was w guni i serdaku,
by juhasować owcom twego ojca,
żem pił żentycę z jednego czerpaczka
i z jednej misy jadłem razem z wami,
a zaś cię zwiodłem...


HANUSIA.
Nie zwiedli! nie zwiedli!
Sama-m ci do nich lgnęła jak żywica...
Ich jasne oczy — panie pułkowniku...


NAPIERSKI.
Mów mi »Janosik«, jak dawniej.


HANUSIA.
Nie mogę...
Wszystko minęło — ale mnie nie zwiedli. —
Choć na Rohaczach i Czerwonych Wirchach
szklił się mróz biały, ja-ć w miesięcznych nocach
wysiadywałam sama przede drzwiami,
haj! czekająca, kiej wróci do domu
hyrny Janosik, co poszedł w gospodę,
między górali... Nie mogłam z tęsknoty