Ta strona została uwierzytelniona.
i do swojej żenki...
nie wrócił... nie wrócił...
nie wrócił... nie wrócił...
NAPIERSKI tuląc Hanusię.
Dziecko!... spokoju!... Tak... panie Jarocki!...
Na pal mnie prowadź, miecz czy szubienicę...
Padłem wraz z tymi... Ta moc mnie zwaliła,
co w szumie wichru halnego wywraca
jodłę, stojącą pośród jodeł... Czemu?
Pytać daremnie. Takie przeznaczenie...
Jeśli w tem dziele, które wy zechcecie
buntem nazywać, była czyja wina,
to tylko moja... A zasię największa,
gdy syn królewski, urodzony z krzywdy,
miał kiedy własną osobę na względzie...
Ale to przeszło w sam czas, by nie skazić
tego, co świętem jest i nietykalnem
w tym naszym... buncie!...
Dziecko!... spokoju!... Tak... panie Jarocki!...
Na pal mnie prowadź, miecz czy szubienicę...
Padłem wraz z tymi... Ta moc mnie zwaliła,
co w szumie wichru halnego wywraca
jodłę, stojącą pośród jodeł... Czemu?
Pytać daremnie. Takie przeznaczenie...
Jeśli w tem dziele, które wy zechcecie
buntem nazywać, była czyja wina,
to tylko moja... A zasię największa,
gdy syn królewski, urodzony z krzywdy,
miał kiedy własną osobę na względzie...
Ale to przeszło w sam czas, by nie skazić
tego, co świętem jest i nietykalnem
w tym naszym... buncie!...
JAROCKI do swoich, rozkazująco.
Czas się wam gotować
w drogę...
Czas się wam gotować
w drogę...
ŁĘTOWSKI do Hanusi, żegnając się z nią.
Powracaj, Hanusiu, do matki
i strzeż chudoby...
Powracaj, Hanusiu, do matki
i strzeż chudoby...
NAPIERSKI.
I kołysz me dziecię...
I kołysz me dziecię...
JAROCKI wskazując na Hanusię do żołnierzy.
Teraz do komnat... aby sił nabrała,
zasię do domu bezpieczny dam konwój...
Teraz do komnat... aby sił nabrała,
zasię do domu bezpieczny dam konwój...
HANUSIA.
Nie, z ojcem pójdę i z moim Janiczkiem —
na pal...
Nie, z ojcem pójdę i z moim Janiczkiem —
na pal...
Żołnierze gwałtem ją odprowadzają.