Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.2.djvu/294

Ta strona została uwierzytelniona.
Patrzcie, jak listki zadrżały
na tej leszczynie!
Jak ten jelonek mały
skrył się pod krzew jałowcowy!


MUSZKA.
Źle będzie z nami!


PSZCZÓŁKA.
Ja się niczego nie boję.


JĘTKA.
Nie trwożne i serce moje.


KALINA do widzialnej już Róży, schodzącej, od strony szczytu, po turniach.
Co ci też przyszło do głowy?
Czy może zwabił tu ciebie
ten jasny księżyc na niebie,
co jasne światło swe roni
na kwiaty, skąpane w woni?


RÓŻA.
Przychodzę obudzić ziemię!


MUSZKA.
W takiej godzinie,
kiedy te świerki i jodły
w blady się pomrok zasnuły?
Gdy nocy wilgotne brzemię
przygniata zioła?
Hej! do naszego tu koła
cóż to za myśli cię wiodły?
Jakiż to zamiar nieczuły
zagnał cię tutaj na skrzydłach powiewu?