Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

O ty wolności, co rozpraszasz siną
Ciemnoty chmurę, gdy nam świat powleka,
Której głód obcy, krwi nieznaną rzeka, —
Tyś prawa-szczęścia matką i dzieciną...

Tak! emanacyi i absorbcyi w tobie
W prawdę się cudna hipoteza zmienia
I jasno płonie ponad ziemskim cieniem:

Rodzisz się w duszy, chodzącej żałobie;
Wracasz do duszy z potęgą promienia —
Tam jesteś żądzą, tu jesteś spełnieniem.

XXXIII.
A rewolucya?... Ten chrzcin obrzęd krwawy
Odradzającej się ludzkości?... Huki
Mu towarzyszą, gdy się łamią łuki,
Gdy jej kościoła trzęsą się podstawy.

Pochód, co, blaskiem pochodni jaskrawy,
Depce siew, pali, rwie karty nauki,
Myśl, uwięzioną w głazie, rąbie w sztuki
I hańbą zwie, co było życiem sławy?

Wiem — i to smutkiem wypełnia mą duszę —,
Że trzeba nieraz przejść lekarstw katusze,
Wiem, że w chirurgii nieraz nóż potrzebny.

A jednak... jednak chciałbym, aby śpiewu
Miała potęgę, co rwie nas, podniebny,
Ta rewolucya, ta — bez krwi rozlewu...

XXXIV.
Zamiatam celę — zwykła to robota,
Zwykłe to więźnia każdego zajęcie,
Nim pierwszy zalśni brzask na firmamencie,
Nim ponad ziemią wstanie zorza złota.