Co się w niebieskich jeziorach krysztalą,
Tchnieniem wiosennem, zimową szarugą,
Wstęgą błyskawic płomieniącą, długą,
Grzmotem piorunów, co przybytki walą,
Wciska się pieśń ich w dusz najskrytsze cienie,
Jak świt wspaniała, wielka jak stworzenie.
O płyńcie pieśni! duch, co was przenika,
Bielszy od łona niewinnej dziewicy;
Bez bluszczowego liścia, bez rzemyka,
Którym bezczeszczą kształty rzemieślnicy,
Schyla się nagi nad ludzi obliczem
I zachwyconych pięknem tajemniczem
Złączywszy z sobą ogniwem tęsknicy,
Niewysłowionych melodyj szelestem
Szepce i szepce: »Patrzcie! taki jestem!«
O płyńcie, pieśni! płyńcie! Wszak narodzin
Nowego jutra wyście zwiastunami:
Wśród trosk i cierpień, wśród samotnych godzin
Ze serc wysnute, krwią, potem i łzami
Tych wykarmione, co pod jarzmem kończą,
W miecz się przemieńcie i tarczę obrończą!
Tak! aniołami — nawet szatanami
Bądźcie, a jeśli potrzeba wam zgliszczy,
Niech wasza ręka wszystko w proch poniszczy!...
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/083
Ta strona została uwierzytelniona.