Na wieki oko znużone
Zmrużę.
O Mamre, gaju uroczy!
Gdzie on swe rozbił namioty
Płócienne;
Gdzie zdrój się rzeźwy srebrną falą toczy,
Gdzie się w cieniste wiążą liście sploty,
Gdzie piersi chłodzą powiewy wpółsenne,
Nie bije słońce płomienne
W oczy.
Gdzie piasek stopy nie piecze,
Gdzie trawa miękkie kobierce
Zaściela!
Gdzie w barwach toną wszystkie zmysły człecze;
Gdzie się upaja, gdzie usypia serce
Od tych zapachów, od tego wesela,
Co z mirr, co z nardu ach! ziela
Ciecze...
We śnie obwisną ramiona,
Głowa mi na bok opadnie
W snu chwili;
We śnie, gdy dusza z rajskich marzeń kona,
Gdy wszelka siła omdlewa bezwładnie —
Warga swój kielich płonący rozchyli
I... sen uleci motyli
Z łona.
To on! to słodki! to drogi!
W usta całunku mi wciska
Jagody!
W czar się rozpływa rubin, w czar przebłogi,
Aż tu! do serca, winny zdrój mi tryska —
Ach! kroplę wody! ach! kropelkę wody,
Nim w spiece wyschnie szpik młody
Srogiéj.
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/094
Ta strona została uwierzytelniona.