Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/096

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak wały,
Jak burze, strojne w gromów jasną grzywę;
Zetną gaj cudny, spalą pszenne smugi
I krwi czerwonej wydepcą kanały —
Serce mi pęka w kawały,
Mściwe!

Lecz kędy?... Piasku ach! fale
I niebios szkliste wokoło
Pogody!
Śmierć! śmierć w tym piasku! Śmierć w nieba krysztale,
Suchym, jak pierś ta, spiekłym, jak to czoło —
Ach! kroplę wody! ach! kropelkę wody!
Nim się, jak głogu jagody,
Spalę.

Ra! Ra! ty królu nad króle!
Boże nad bogi! zwróć ku mnie
Swe uszy:
Pomścij! o, pomścij srom mój, a skończ bóle!
Idź i bądź jemu, czem mnie jesteś, tłumnie
Gdy rzucasz strzały, raniąc mnie w tej głuszy,
Że oczy z strasznych katuszy
Tulę.

O nie! powstrzymaj swe siły,
Wszystkie je w piersi wbij moje,
Odwieczny!
Niech się rozprysną blasków wrzące bryły,
Niech płyną chłodu szeleszczące zdroje —
Tak! niechaj schłodnie, zgaśnie żar słoneczny,
Gdy w sen się złoży bezpieczny
Miły.

Nie mogę patrzeć z żoroty,
Jak ta dziecina zamiera
Bez winy!