Gdy sęp cię kłuje, bądź sępem...
I wnet zawładnie — lisów chmurą,
W ogonach wznieci żar wspaniały
I tłum pochodni żywych cały
Wpuści w łan wrogów, w ich migdały,
Niszcząc — podstępem...«
— »Urągasz, ślepcze! Śpiewasz własną
Pieśń, nam, zwycięzcom, dobrze znaną...
Lecz śpiewaj dalej... Trądu raną,
Gardzieli obrożą ciasną,
Piersią, rozpaczy szałem rwaną,
Urągowisko tym, co w klęsce:
Mieczem nie ranią tak ciemięzce!
Lecz żółcie słabych w śmiech zwycięzcę
Tylko podrasną...
Śpiewaj do końca... Blaskiem słońca,
Który rozprasza zemsty noce,
Zwycięzcom — słabych pieśń migoce,
Choć sama zemstą gorąca:
Snać ci się cała pierś szamoce,
Litość nad słabym mają wrogi —
Hej! o tych kolumn marmur drogi
Oprzyj ramiona, chwiejne nogi,
Śpiewaj do końca...«
— »Soreku jasne, srebrne wody!
Te wasze głębie jak zwodnicze:
Zatopię duszy wrzące znicze,
Zatopię ciało swe, młody;
Na chłód rozkoszy rzeźwej liczę,
A fala żarem we wnątrz wcieka,
Wypija żarem siły człeka,
Żarem kryształy ócz wypieka
W miejsce ochłody.
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/116
Ta strona została uwierzytelniona.