Skryj pierś, tę pierś, co nad miód słodsza,
Nad śnieg to bielsze ukryj brzemię,
Miriam! Miriam! ty najmłodsza
I najpiękniejsza w mym haremie —
Masz!... zawieś!... urim... z drogich płytek
Tarcz... arcykapłan, świętych plemię,
Zdobił nią piersi, gdy w przybytek
Szedł pański... I tyś z świętych i tyś jest z lewitek...
O zawieś!... zawieś!... szał mój wzrasta,
Szał to bez cugli, bez wędzidła,
Snać go poskromi li niewiasta,
Ona go w miękkie ujmie sidła...
Świętości ludu i prawidła
Stratuje człowiek w dzikiej sile,
Lecz nie okiełza tego skrzydła,
Co rwie go z siebie, kruszy w pyle —
O zawieś, czar mi cały odsłonisz za chwilę!...«
Wtem, gdzie barwista wre biesiada,
Gdzie miłość płynie, gdzie chuć pryska,
Z nienacka orszak zbrojny wpada
I »gdzie Baltazar?« okrzyk ciska —
Podwładnych jego miecz-to błyska —
»Ty psie lubieżny, ty ciemięzco,
Chwila poskromień patrz! jak bliska!...«
— — — — — — — — — — — —
I padł Baltazar... A zwycięzcą
Babelu wnet Daryusz, król Medów...
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.