Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

VI.

Przedziwna siło, wlana przez Jehowę,
Wieszcza nad wieszcze, w pierś jego wybrańców,
A która, nakształt płomiennych kagańców,
Przyszłości mroki rozświecasz grobowe
I pośród życia spustoszałych szańców
Rycerzy, pełnych męstwa, stawiasz hufce nowe!

Święta potęgo, co po dniach boleści,
Po latach nędzy, niewoli i sromu
Otwierasz bramy słonecznego domu,
Gdzie wielki ołtarz swobody się mieści,
Którego kalać nie wolno nikomu,
Na słupach chwały wsparty, na kolumnach części!...

Kiedy tak prorok w łzach bolesnych tonął,
Niebo swe bramy ogniste otworzy,
I z wielkim szumem ku niemu dech boży
Na cherubinów skrzydłach znów przywionął,
Znowu swą iskrę do piersi mu włoży,
Że znowu, jak pochodnia, prorok cały spłonął...

I rzeknie Jahweh: »Ta ci moc jest dana,
Jakiej zjadacze nie zaznali prości:
Iżeś był w sobie przepełen miłości,
Iżeś skon ludu krwawą odczuł raną,