Wszystkie boleści, wszystkie łzy wylane
I wszystka ducha walczącego sprzeczność
Niech zabrzmią, w pieśni rozgrane.
Niechaj zwątpienie ozłoci słoneczność
Twórczego słowa — zwątpienie, co, w serce
Raz się zarywszy, trwa wieczność...
W życia przeboju, ach! w życia rozterce
Jakąż bezdenną grób przepaścią zieje,
Gdy gaśnie skra po iskierce;
Gdy znikające człek widzi nadzieje,
Kiedy na dążeń promieniste znicze
Noc swój ponury zmrok leje...
Są wówczas duchy, co straszne gorycze
Chłoną z spokojem, co z przedziwną ciszą
Patrzą w rozpaczy oblicze...
Lecz są znów duchy, co, gdy »nic!« usłyszą,
Jęczą jak dęby, gdy dzikie wichury
Ich konarami kołyszą —
Rwą się w rozpaczy, jak jodły, gdy z góry
Grom w nie się wryje, gdy śmiercią szeleści
Las naokoło ponury.
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/153
Ta strona została uwierzytelniona.