I tam, gdzie szumią niedostępne dzicze
Kłosy lśnić będą w złotych blaskach słońca,
A blaski będą, jako sny dziewicze:
Ta wszystka ziemia od końca do końca
Zaróżowieje od rannych promieni,
Bo oblubieniec idzie i obrońca;
Bo mąż ów idzie, co światłem śród cieni,
Co przed wiatrami osłoną, co w suszy
Będzie jak woda żyźniących strumieni...
Rozetlij iskry śród ogniska duszy,
O ziemio grzeszna, lecz od dzisiaj święta,
Rodzie królewski, do dzisiaj pastuszy...
Wygładźże twarz swą, bo troską pomięta,
Świecie!... On, patrzaj! sieje ziarno pszenne,
I błoń da owoc, twoją ręką zżęta.
I używanie będzie już niezmienne...
I będzie słońce po burzliwej chmurze,
Po zmrokach nocy jasne światło dzienne...
Nastanie zgoda w zwaśnionej Naturze:
Lampart z koźlęciem, z barankiem lwie szczenię
Będą igrały na libańskiej górze.
I wszystek byt ten okryje odzienie
Sprawiedliwości... Tak, nowe orędzie
To sprawiedliwość i spokoju tchnienie...
LUCYFER.
Kiedyż to będzie! Ach! kiedyż to będzie!...