Czemużby nie miał i on zostać królem
Nad tymi ludźmi, co są jako pszczoły?
Ponad tym światem, co rojnym jest ulem?
Czemużby nie miał wieść ich na wesoły,
Kwiatem świecący rozłóg i na wrzosy,
Pachnące miodem?... I duch ponad czoły
Rósł skalistemi, wciąż rósł, aż w niebiosy
Sięgnął słoneczne — w wyż nad orła wzloty,
W wyż ponad słońce. I usłyszał głosy:
»Powiedź ich dotąd! Na skrzydłach tęsknoty
Wiedź, mimo cierni!... Tu kraina ducha
I tutaj szczęście i tu raj jest złoty!«
I oto, jako ogniwa łańcucha
Czarnoksięskiego, te nieznane tony
Wiążą mu duszę... I mistrz słucha... słucha...
»Zostań tu władcą nad nimi!... Korony
Innej nie pragnij nad ducha dyadem...
Tak!... Królu duchów, bądźże pozdrowiony!«
A oto dźwięków tych niebiańskich śladem —
Zdawało mu się, że echy tajnemi
Inne się głosy wiją opok spadem —
Że skały szemrzą: »Bądź-że królem ziemi!«
Że drży ostokrzew i jałowiec szepce:
»Bądź królem ziemi!« że wargi spiekłemi
Dyszą mchy żółte, które stopą depce:
»Bądź królem ziemi!« że mu głuży zdala,
Jak rozpieszczona dziecina w kolebce,
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/165
Ta strona została uwierzytelniona.