CHÓR FABRYKANTÓW I BANKIERÓW.
A juści! A juści!
Że nie pracujem ni broną ni radłem,
Że nie dźwigamy kosy ani młota,
Że nam po licu rumianem — pobladłem
Chyba z nadmiaru słodkiego żywota —
Nie lśni pot słony, nie cieką łez zdroje,
A jednak mamy chleb i kiesę złota...
Przyjdź twe królestwo, zniwecz ziemskie znoje —
Codzień ta prośba ku tobie ulata,
I mamy, Chryste! to królestwo twoje!
CHRYSTUS.
Moje królestwo nie z tego jest świata!
LUCYFER.
Spojrzyj! Za nimi tłumy idą nowe.
Lecz jak odmienne! Podarta ich szata,
Nogi się chwieją, na dół chylą głowę;
Twarze pożółkłe i zeschłe, jak liście,
Jako te liście — widziałeś — palmowe,
Które samumu zabójczego przyjście,
Od pnia urwawszy, swym żarem spaliło...
Na puszczy samum przewiewa ogniście,
A śród tych tłumów nieprzepartą siłą
Szaleje nędza i patrzaj! co robi
Z ludzi rodzących się zdrowo!... Mogiłą
Dla nich jest życie, kiedy tamtym żłobi
W marmurach łaźnie rozkoszy... O boży
Zbawco!... Posłuchaj!... Gdybym mógł, Hijobi