Jak z pod złotego poświęceń puklerza
Nie drżyć tchórzliwie przed pocisków gradem —
Dzisiaj ta chwila uczy nas niezbicie,
Jak za mir ludów nieść w ofierze życie...
Wielcy i pełni męczeńskich zachwytów,
Ozdobmy duchy weselnemi wstęgi
I wznieśmy ręce z wiarą neofitów
Do tej gorącej, głębokiej przysięgi,
Że dążąc w sfery słonecznych błękitów,
Żadnej się zmroków nie zlękniem potęgi,
Że tak, jak ojce, przed śmiercią nie drżały,
I my za nasze skończym ideały.
Nie nam się w zblakłe odziewać kontusze
Tej marnej sławy, co naszym upadkiem!
Nie nam to wieńczyć odrodzone dusze
Przebrzmiałych idej powiędłym już kwiatkiem;
Nie nam to walczyć za trumienne prósze,
Gdy gonim własnych wysileń ostatkiem,
Lecz wszystkie czyny kierować i myśli
W stronę, gdzie przyszłość nowe znaki kréśli.
Minionych czasów tajemniczy chwalce
Niech próżno ku nam zwracają swe oczy!
W Laokonowej odrodzenia walce
Nowemi walczmy broniami ochoczéj,
Nowemi siły deptajmy padalce,
W zmartwychpowstania głos wierząc proroczy,
A czcząc to wszystko, co czci naszej godne,
Rzucajmy w przyszłość spojrzenie swobodne.
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/239
Ta strona została uwierzytelniona.