Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/264

Ta strona została uwierzytelniona.

Płynie, sunie pieśń po rosie, dziw, że nie omami!
Ba! omami, jak ten ognik w moczarowej łozie...
Odsieb’, wołki! ano k’sobie! chłop ja nad chłopami,
Stodołeczka świeżo kryta, dwa konie przy wozie!...

Jeden konik skarogniady, drugi jabłkowity,
Jutro w mieście odpust święty, pojadęć z żonulą,
Wszak ma kabat granatowy, we Warszawie szyty,
I korale, aż się oczy od czerwieni tulą.

Niema ci to — niech gadają, co chcą — nad stan kmiecy!
Człek haruje, gnie się nieraz, aż mu pot się leje,
A jak ino utną skrzypce, sprostują się plecy,
A po rosie skoczna nuta popłynie, powieje...

Hej! powieje! hej popłynie, grajże, miły Janku,
A ty smykiem tak od serca pociągnij po basie!
Przytupujże!... Jeszcze piwa nie zabrakło w dzbanku;
W niebie grają Jezusowi, gdy owieczki pasie...

Rzecz wiadoma! Toć niedawno z dalekiej podróży
Powróciła dusza Baśki, a ta prawi wszędy,
Że tam w górze, tak jak u nas, gdzie człek na chleb służy
I zagony pługiem orzą, rydlem kopią grzędy...

Ino kłosy ma złociste pszeniczka niebieska
I złociste, niby słońce, jabłka na jabłoni!
Raju! raju! święty kraju, gdzie nie płynie łezka,
A jak płynie, to z żałości, że człek za złem goni...

Goni! goni! a nie widzi, że to złe-niewiara
Tak od razu do otchłani piekielnych go stoczy —
A i w piekle była-ć Baśka, ona kuma stara,
Madejowe nawet łoże widziała na oczy...

Graj-że, grajku! Straszno myśleć!... Urżnij tak od ucha,
Cała wieś się, patrzaj, zbiegła, walne będą tany,