Duch Twój dziwne skargi szepce,
Że gdy wracał król w swe mury,
Chorągwiane wnet purpury
Kłoniły się mu pod nogi,
Gdy król z sławnej wracał drogi.
A Stachowi, gdy go w dole
Po krwawicy, po mozole
Kładły z smutkiem ręce bratnie,
Na żegnanie, na ostatnie,
Zimne dzwony bić nie chciały,
Bo się rozszedł talar biały,
»Tylko dzwonki liliowe
Dzwoniły mu przez dąbrowę«.
∗
∗ ∗ |
I tak idzie rozmarzony
Przez zapłocia, przez wygony,
Przez zagrody i cmentarze
Idzie duch Twój z smętkiem w parze.
Zrywa miękki kwiat jabłoni
I jaskółki w locie goni,
Skowrończane pieśni łowi
Śród gleb żyznych i pustkowi,
Krwią od cierni ręce plami,
Czoło zdobi jagodami,
Jagodami tego bolu,
Który wyrósł w naszem polu...
Jakaż wielkość w tej ozdobie,
Którą znalazł duch na grobie!
Jakiż czar się dziwny mieści
W tych srebrzystych łzach boleści,
W których błyszczą hen dokoła
Nasze drzewa, nasze zioła!
Jakaż pieśń się mocna rodzi,
Kiedy, brocząc w ros powodzi,
Duch Twój w przestwór wlepia oczy,