Ja nie znam wcale —
Ja w używanie spokojne nie wierzę...
Jeślim ci mówił: Maryetto!
Łagodna noc bez gwiazd
Niech zamknie wierność,
Całe minuty trwającą,
Wierność, co wzlata radośnie ku niebu —
Niech uszlachetnia
One rozkosze,
Dla wychłodzonych niezdobyte pulsów;
Z głębi ziejącej
Niechaj wywoła
Ach! śmierć, ziejącą straszliwie...
Dość tych przebudzeń!
Dzisiaj nam w cichym uścisku
Usta na ustach i zbolałe serce
Przy twojem sercu, co żarem
Goreje jeszcze ostatnim,
Śnić i przebaczać — zapomnieć!...
Czyż śmierć tak ciężka?
Czyżby śmierć taka
Nie była godną
Mojej żałoby,
Nie była godną twych losów?
Gdybym pochlebstwem
Twe przyzwolenie wybłagał —
A znam ja ciebie —, wiem, że twa wezbrana
Wspaniałomyślność każe ci powitać
Nierozerwalny nasz związek
Łzami świętemi!
Wiem, że bez wahań
Przypieczętujesz go swymi całunki.
Lecz to nie może być —
Niech mój gołąbek ulata wesoło,
Niech kąpie skrzydła
W eterze niebios świetlanym.
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/309
Ta strona została uwierzytelniona.