Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.3.djvu/311

Ta strona została uwierzytelniona.

O tobie myślałem,
Niech wyrzeczeniem potężny,
W myślach,
Poświęconych tobie,
U twego progu:
Do tych ciemnych sklepisk nieba,
Gdzie lśnią złote gwiazd promienie,
Dzikie usta me przyciskam
I wylewam łez strumienie...«


Lecz w dziki uścisk zamknęła mnie Maryetta
I, w falujące kędziory
Strojne, dziecięce oblicze
Do drżącej piersi przycisła...
Potem je wolno podniosła,
Płonące ogniem młodzieńczym,
A wielkie, a dumne,
Szczęście wróżące,
Rozmiłowane źrenice
Z boleścią w moje spojrzały...
I rzeknie słowa błagalne:
»O ku mnie z twarzą
Ponurą tą,
O ukochany, jedyny!...
O zostań, zostań,
Nie pogardź mną!«
Oszołomiła mnie rozkosz nadziemska,
Żyły mi przebiegł,
Palący myśli,
Potężny strumień lawy.
I pochwyciłem tę postać gibką,
Całując wargi rozkwitłe,
I zawołałem: »Nie rzucę cię nigdy!
Precz z tem cnotliwem wahaniem!
Najdroższa! Twoim, jam twoim,
Tak, szczęście najsłodsze,