Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

Gdy z pierwocin wstawał łoża
mnogokształtny, rojny świat.

Płynny dźwięk tych tchów rytmicznych
niemym jest dla ludzkich ciał:
Ty, ma duszo, córko boża,
żeś się zbyła ziemskich szat,
W tych milczeniach ustawicznych
czujesz wielkich głosów zwał:

II.
Chwała-ć, Duchu, jasny, święty!
chwała dziś i w przyszły czas,
Iżeś przebił mrok chaosu
i słoneczny stawił gród;
Iżeś wniknął w mgieł odmęty,
wywiódł z nich i śnieg i głaz,
Zieleń drzewa, miękkość wrzosu,
zapach róż i błękit wód.

Że do swego przez Cię losu
jest przykuty wszelki płód,
Żeś dał gwiazdom obieg kręty,
horyzontom zorzy pas,
Żeś użyczył burzom głosu,
grom zlał z błyskiem w jeden cud,
Że z żywota skon poczęty
zmieniasz w żywot, pełen kras.

Ale w tem jest dziw nad dziwy,
że rozdrabniasz własny byt
Na cząsteczek miliony,
wprawiające wszechświat w ruch,
Ach! a wszędzie — w ziołach niwy,
pośród fal i skalnych płyt,

W płazach, w wierchach, w duszy onéj,
co w hymn bliźni wszystek słuch