Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

Wytężyła w kształt cięciwy,
jesteś, niby szczytów szczyt,
Jeden, cały, niezdrobniony —
jeden Wszechświat, jeden Duch!...

III.
Tak przedwiecznych ech kapele,
tak melodye pierwszych tchów
Rozlewają się w bezmiarze,
jak brzęczące roje pszczół...
Naodziani w śnieżne biele,
w blaskach lodu wkoło głów,
Przysłuchują się pieśniarze,
śród zaklętych drzemiąc kół.

Matterhorny, Miszabele
chłoną dźwięki własnych słów,
Aletsch, Eiger z Mnichem w parze —
duch ich ciała w jedno skuł —,
Jungfrau, pierwsza w tym kościele,
w którym spoczął wieczny huf,
Finsteraarhorn w groźnym czarze,
wpół w gleczerach, we mgłach wpół.

Słucha dusza i w tych dumach
rozpoznaje hejnał swój,
Którym brzmiała przed wiekami,
gdy ją boży wywiódł dech,
Aby mknęła w bratnich tłumach
na życiowy, wieczny bój...

I Maerjelen z lodu krami,
jak demonów zimny śmiech,
I, wśród lasów, w cichych szumach
harmonijny tocząc zdrój,
Słucha Rodan, wraz z lasami,
tajemniczych, świętych ech...