Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/183

Ta strona została uwierzytelniona.

IV.
Grzmi, huczy tłum wojenny,
jak huczą grzmiące rzeki,
Kaskadą spadające
z szczytów symplońskich gór;
Sam tylko wódz oniemiał,
rozwarłszy dwie powieki
Nad szklaną ócz martwotą,
jak konający tur.

Czyżby przeczuwał dzisiaj,
że nowe krwi rozcieki
Przemienią w żal i jęki
ten tryumfalny chór?
Że świat z pod jego groźnej
wyrywa się opieki,
Że ludom gdzieś prześwieca
innego bytu wzór?

Że inny duch ogłosi
ludzkości swe orędzie,
Nie ten, co w ręku dzierży
rozpłomieniony miecz;
Że imię jego: Miłość,
a hasło: »koj i lecz!...«
 
Że ludzkość, pobratana,
okalać już nie będzie
Światłością swojej gloryi,
jak za ginących dni,
Siewaczy łun i krwi?

V.
Raz jeszcze on narodom
narzuci się na sędzię,
By rozciąć węzeł dziejów
przy huku dział i kul;