Ta strona została uwierzytelniona.
Wieczności sen nieobjęty...
Nad przepaściami,
Gdzieś w głuszy,
Gdzie Śmierć, spowita w mgieł jedwabny len,
Czeka na sprzęty.
Swój promienisty, lśnisty rozprzędł len
Wieczności dziwny sen...
Zwierciadłom jezior daje tajemnicze
Błękity oczu tej duszy,
Co za granice — hen! —
Ludzkich dostrzeżeń
Umie mu spojrzeć w oblicze,
Wiecznych z nim godna sprzymierzeń...
Na stawów zeschłe łożyska
Srebro swych blasków ciska,
Na kwiat głazami pocięty,
Na świerk umarły, zeschnięty,
Rzuca promienny swój len
Wieczności sen
Nieobjęty...