Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/295

Ta strona została uwierzytelniona.

I.

.................
Nie zgasłaś, pieśni, spętana więzami
Westchnień, mdlejących poza widnokręgiem
Widomych blasków, poza niedosięgłą
Otęczą wielkich, zielonawem światłem
Tajności lśnistych przyrzeczeń!... Jak więzień,
U progu skonu, w ciasnej, ciemnej kaźni
Żywi swą przyszłość nadzieją przestrzennej,
Jasnej i świeżej rozkoszy wyzwolin,
Tak nieustannie karmi się ma dusza
Nowych Zwiastowań świętą, bożą strawą,
By chleb złożoną na białym obrusie
Wieczornej uczty Żywota, przy szumie
Gajów oliwnych, gdy zorze gasnące
Na glob rzucają wielki cień Kalwaryi...
Bo powiedz, powiedz: czem byłaby dusza
Bez tej Komunii Słowa, bez tych głośnych,
Jak serc najgłębsze, najskrytsze życzenie,
Bez tych bezkreśnych, jak głębie przestworów,
I, jak te głębie, arcymelodyjnych,
Tęsknot oddechem drżących Przepowiedni?
Czemże byłyby bez tej słodkiej woni
Drogiego wina, które nadprzepastnych