Ta strona została uwierzytelniona.
III.
WIECZÓR.
Słońce zachodnie, przygasając, pali
Ostatni ogień na szczytach... Mrok... Smutna
Spływa tęsknica na łąkę; szmat płótna
Bieleje na niej; w bagnisku, śród fali
Sennych sitowi, rozgwar żab; ze stali
Wykuty księżyc: ziemia, w znój rozrzutna,
Zasypia zwolna; rozbudza ją chutna,
Szalona piosnka pijanych górali.
I ta umilkła... Kępy wierzb, jesiony
I wiązy drzemią nad rowami; szare,
Wilgotne pyły tulą się do trawy...
Snu nieznający, szumi rozkłębiony
Potok, sinawą rozwieszając parę —
Oddech wieczności — na przestwór sinawy.