Chce dzwonić, nie sięgnie dzwonka,
Chce pukać, za słabe dłonie:
Nikt jej nie słyszy w zamku
Co w świetle i pieśni tonie.
Gdzie — w którą stronę się udać?
W mgłach przed nią świat daleki!
Pod murem zamkowym spocznie
I zaśnie — może na wieki!?...
Wiatr wieje i śniegiem sypie —
Sierotka wytęża oczy:
U stóp zamkowych chatynka
Gubi się w gęstej mroczy.
W okienku światło przygasa,
Przymilka kolęda słodka:
Otwórzcie mi, dobrzy ludzie,
Ja-ć biedna jestem sierotka!
Otwarli jej drzwi sosnowe,
Wpuścili do nizkiej chaty:
Ogrzej się, dziecię, przy ogniu,
Zjedz kąsek niebogaty!
Sierotka siadła przy ogniu —
O jaki los szczęśliwy! —
I kromkę ma, a wokół
Dzieją się cuda i dziwy:
W izbie, gdzie knotek przygasa,
Gdzie głosu na pieśń nie stanie,
Światłość się wielka rozlewa
I setne słychać granie.
W białych, jak śnieg, sukienkach
Wkraczają aniołowie
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/330
Ta strona została uwierzytelniona.