Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.4.djvu/362

Ta strona została uwierzytelniona.

Przedwieczystą ruszył orkan tuczą
Stąd, gdzie gwiazdy w swych obrotach huczą.

Czem-ś ty dla mnie, ty gwiezdny orkanie?
Niech przedemną Wielki-Wicher stanie!

Niech przedemną stanie oddech boży,
Co tam — widzę — nowe światy tworzy!

Niech przedemną Wielki-Żar zaświszcze,
Co tam — widzę — światy zmienia w zgliszcze.

Z Wielkim-Żarem z nadgwiezdnego szczytu
Spłynął k’niemu Wielki-Wicher Bytu.

Waligóra szumi wichrem Boga,
Przed nim, za nim szumią lęk i trwoga.

Przed nim, za nim głuchą, ślepą rzeszą
Nawałnice i wichury spieszą:

Te, co na świat sypią ogień wraży,
I szepczące po trawach cmentarzy.

Lecą z świstem ku środkowi ziemi,
Wszystko stopy niszczą żelaznemi.

Ciężkie burze, jak żelazne brony,
Poorały ludzkich żądz zagony.

Piór żelaznych rzędy mają w skrzydle,
W bór tajemny zapuściły rydle.

Jak łan zboża zmiotły go z powierzchnie —
Płacz drzew mrących gdzieś na wieki pierzchnie.

Smug poryty ciemną parą dymi,
Wsiąkającą w wichru dym olbrzymi.