— Panie! — krzyknął dozorca ogrodu — co pan robisz?
— Duszę się w swoim domu, tutaj świeżem oddycham powietrzem.
— Oddychaj pan sobie ile chcesz, tylko daj spokój tym kwiatom...
Prawda: robotnicy znoszą do cieplarni pękate kubły palm, oliwek i laurów, a ja włóczę się krawędziami klombów i, jak cham, który, wracając z odpustu, wyrywa sadzone przed rokiem wierzby lub kamieniami obtłukuje jabłka z cudzych sadów — bez korzyści dla siebie, gdyż parkan odgradza je od drogi, ścinam laską, śpiewający, główki ostatnich azalii i astr, śpiewający...
Hej! la! ho! Hej! la! ho!
Z łysego wzgórza zrywa się stado kruków i z wrzaskiem leci ku miastu, na gałęzistych wierzchach topoli rozsiadła się jemioła, poprzez szczerby płotu bieleje kilka powalonych głazów, ponad nimi, śród rosłej, więdnącej trawy żelazne, rdzą jedzone krzyże z zatartymi dawno napisami, a na pograniczu między parkiem a zaniedbanem cmentarzyskiem czeka znana mi dobrze dziewczyna... Już jej nie powiem — hej! la! ho! hej! la! ho! —
Szkoda mi ciebie, dziecko niemal jesteś i nie wiesz, że światu wpoprzek iść nie można — —
tylko jej sploty ujmę w dłonie i całując, śpiewający, wyrwę jej z serca ostatki obawy, a jutro, na sądach, iżby mnie nikt nie obwiniał, że pobłażliwość moja dla zbrodni równa się wyrzutom sumienia, śpiewający głosować będę za wyrokiem śmierci na ową matkę wyrodną, co w stawie na «Jusgladiówce« utopiła swe dziecko...
Hej! la! ho! Hej! la! ho!
W kapeluszu na bakier, z laseczką w ręku, chodzę po ogrodzie, śpiewający, ścinam laską, śpiewający, główki ostatnich azalii i astr, kopię nogą, śpiewający, górę smutków, które wiatr pozrywał z drzew i nagromadził na mej ścieżce...
Hej! la! ho! Hej! la ho!
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/062
Ta strona została uwierzytelniona.