Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/093

Ta strona została uwierzytelniona.

19 fr. 75 cnt. wzorzyste, półjedwabne »Kimono« i w coraz częstszych godzinach podniesienia ducha kładę się na kanapie i zasypiam.
A podczas drzemki zjawia mi się Twa postać, dawno przeczuta, i szepce mi głosem, wonnym, jak róże, oplatające biały mur na drodze z Florencyi do Fiesole, gdzieśmy już nie w mrokach, ale w ciemnościach katedry w wielkiem rozrzewnieniu ściskali sobie dłonie, dźwięcznym, jak szum eukaliptów w »Opactwie Trzech Studzien«, słodkim, jak ekstrakt z tych przedziwnych, kory pozbawionych drzew, ekstrakt, któryśmy z rąk pobożnych, bladych mnichów pili u wejścia do katakumb Kaliksta, a który tak mnie oszołomił, że, znalazłszy w jednej z tajemniczych, urokiem męczeńskiej przeszłości owianych wnęk wyrzeźbioną w białym marmurze świętą Cecylię, sądziłem, że Ty leżysz przedemną!
»Nie jesteś — mówisz do mnie — kowalem ani tragarzem, ale wolałabym, żebyś był Kruppem lub, chociażby z lewej ręki, synem Rotszylda.
Szlachetnieś postępował, nie nadziewając bąków na słomkę, jednakże lepienie biskupów dowodzi, żeś miał zawsze karygodny wstręt do zajęć rentowniejszych.
A jeśli kiedy czyniłam Ci wyrzuty z powodu braku subtelności duszy, przebacz! I ja — będę szczerą, jak ty nim jesteś — wyznam, że dzisiaj trudno mi powiedzieć, na czem ona polega i czy wogóle coś podobnego na świecie istnieje!
Jednakże śmiem twierdzić i dzisiaj, że nie świadczy to o uczuciach zbyt delikatnych, jeżeli mężczyzna nie umie odróżnić broderyi brukselskiej od pospolitej podszewki; a już brutalem można nazwać tego, któremu się zdaje, że pierwsza lepsza Jagusia a księżniczka (nie jestem naturalnie księżniczką, ale — — ) to jedno!
Wszystko atoli puszczam w niepamięć — masz mnie.
Lecz jeśli przyjemność nie będzie tak pełną — oboje nie jesteśmy już młodzi —, twoja w tem wina!
Czemuż to wówczas, zamiast pisać nieszczęsny, trans-