Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/229

Ta strona została uwierzytelniona.

A to hosanna! — hosanna! — hosanna!
Wezmę trzydzieści, bo patrzeć nie mogę,
aby On zwał się Chrystus, ja zaś — Judasz!
Ażeby Jego było przeznaczeniem
umrzeć na krzyżu, który po wiek wieków
otoczon będzie czcią,
gdy ja się mam błąkać
po wszystkiej ziemi,
wzgardzon i oplwan,
zdrajca i kłamca
i uwodziciel —
Judasz! — — —
Nalej-że mi, karczmareczko,
mocno przepalonej,
a ty, bratku, graj wesoło
gach u twojej żony —
ponoć przyjaciel twój
czy brat! — — —


∗                         ∗

Czemu mnie ścigasz?
Wczoraj —
lat temu tysiąc, może sto, a może
zaledwie kilka upłynęło godzin,
zdawało mi się, że nadszedł już kres
mych niepokojów...
Utrudzon grzechu nieskończoną drogą,
w dalekiej siadłem krainie,
pod ścianą dojrzałych zbóż.
Zacząłem kłosy rwać
i łuszczyć ziarna pszeniczne
i sycić głód.
Cisza i spokój
promienistemi oprzędzały siećmi
rozległy, kłośny łan.
Głębie powietrza falowały żarem,