Złych duchów moc się gromadzi
i w świat mnie, chutną, wypędza
i przez stulecia mnie goni,
a za mną ciągnie się nędza.
Wczoraj-ci z lat ja dziecięcych
prawie nie wyszłam jeszcze,
a oto w objęciach starca
jego znużeniem się pieszczę.
Kiedyś uciekłam od matki
i, wziąwszy Szatana pod ramię,
łzom jej urągam i prośbom,
dusze niewinne plamię.
Matroną jestem w dzień biały,
nocą się staczam w kałużę,
a gdzieś tam, w rojnem mieście,
zwiędła w rozpuście, rajfurzę.
Biedna ja, grzeszna Marya,
idę przez piaski pustyni,
hen! ku tej rzece nieznanej,
gdzie Chrystus cuda swe czyni.
W drodze ku brzegom zbawienia
wędrując tak przez wieki,
znalazłam-ci ja męża
w jakiejś krainie dalekiej.
Wróg wszedł do mego domu
z przyjaźni zdradną wymową:
rzuciłam męża i dzieci,
miłość miłuję nową.
Sierotek łzy mnie dławią
i srom się za mną wlecze:
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/246
Ta strona została uwierzytelniona.