za wiele łez i sromu
na jedno serce człecze!
Biedna ja, grzeszna Marya,
W drodze ku brzegom zbawienia
zaszłam pod dach mej siostry,
siostry się życie przemienia.
Uwiodłam oblubieńca,
w sieć uwikłałam jej męża —
wicher mi w oczy bije,
wąż ku mnie się wypręża.
Krwawe przekleństwo mnie ściga,
zwierz dziki w pustce ryczy —
Zdeptana wierność żony!
Utracon wstyd dziewiczy!...
Jakże pożądam Twej łaski!
Gdzież Twoje zlitowanie?
Idę tą gorżką drogą,
szukam Cię, Chryste Panie!
W jaką wasz okręt podróż
odbija od tych wybrzeży?
W stronę on życia czy śmierci
po tych odmętach bieży?
Zmierzacie ku rzece nieznanej?
płyniecie w kraj ten daleki,
gdzie Chrystus cuda swe czyni
i miłosierdzie przez wieki?
Słuchajcie mnie, dobrzy ludzie!
Nowy się żywot rodzi!
Weźcie mnie z sobą na głębie,
do swojej weźcie mnie łodzi!
Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/247
Ta strona została uwierzytelniona.