Ty, cobyś tura pochwycił
i zwalił mi pod nogi,
za jedną chwilę uciechy
sprawisz mi jedwab drogi.
Tamten, ściągnąwszy ze mnie
to pokutnicze obiodrze,
przepaskę da kosztowną,
kamieniem sadzoną szczodrze.
A zaś dla ciebie, nim jeszcze
twe wyczerpanie się zdrzemie,
z ciepłego wstanę łoża
w iskrzącym dyademie!
I któż mi dzisiaj powie,
że grzech w mem sercu noszę,
że świętszem jest wyrzeczenie
nad święte me rozkosze?
Zjaw się przedemną, Chryste,
pokaż mi swe męczarnie,
nim za mój ropny występek
wieczna mnie noc ogarnie.
Szłam-ci przez piaski pustyni,
przez wielkie płynęłam morze,
szukając, gdzie mi się spełni
Twe miłosierdzie boże.
Szłam-ci wśród wichrów pogwaru,
płynęłam w burzy i ciszy,
a wszędzie rozpacz i skrucha,
wszędzie mi grzech towarzyszy.