Ta strona została uwierzytelniona.
AHOLIBA.
We śnie
dziwne trapiły ją widma — nie wiada,
w jakim się zjawi humorze — — —
AHOLA.
Owy-ć złotogłów — — — — sza!
W przyległej komnacie słychać szelest jedwabiu. Zjawia się Salome.
SCENA CZWARTA.
JACHOBOD. AHOLA. AHOLIBA. SALOME.
AHOLIBA.
Słońce
wita cię blasków zalewem,
jakich oddawna nie widziały oczy
twoich niewolnic...
SALOME.
Dlaczego
wyszłaś z sypialni, nim łoże
opuści twoja — — władczyni
i — — przyjaciółka?
AHOLIBA.
Tak smacznie
i z takim spałaś rumieńcem na twarzy,
iż przebudzeniem nie chcąc tych miraży
gasić płonących, na palcach, nieznacznie
wyszłam z komnaty i czekam z Aholą
i Jachobodą, co nam dziś zezwolą
czynić twe względy...
SALOME.
I ty równie skrzętna
na me rozkazy, Jachobod?