JACHOBOD.
Ahola!!!
AHOLA.
— — zabramne, trawą rozszumiałe pola
nie dochowują tajemniczych zwierzeń
ani całunków rozpalonych — — —
JACHOBOD.
Nie żeń
tych słów sromotnych po cierpliwej ziemi!
SALOME.
Co to ma znaczyć?
AHOLA.
Ani ja się twemi
maszczę maściami, ani śmiem widomy,
świat niewolący, królewskiej Salomy
wszechmożny urok porównywać z bladą
piersi mej różą, na której się kładą
włosy, zmienione na popielne zgliszcze
przy tych północnych łunach twojej fali!
Lecz, chociaż serce w płacz ci się rozżali — — —
SALOME.
Płacz jest słabością pospólstwa... Mów!
AHOLA.
Zniszczę,
jak chwast, od razu z łona ci wyplenię
to lekkomyślne, dobrotliwe tchnienie
wiary twej w złudną przyjaźń Jachobody!
Wiedz: jeśli gorzkie dotkną cię zawody,
współzawodniczkę posiadłaś nie we mnie,
lecz w niej!...