AHOLIBA.
— — wspaniałej, na świadka
wyzywającej przestworne żywioły,
że, jak ten sztylet, drogocenny, goły,
wyjęty z pochew, był zabójcą serca
miłującego, tak ona uśmierca,
tak nieohybną swą przemocą kruszy
wszelaki opór, stawiany jej duszy
w godzinie buntu... Staniesz przed ojczymem
na jego uczcie, otoczonej dymem
nardu i mirrhy, jak Astoreth!...
AHOLA.
Cicho!...
Bo cię usłyszy czyhające licho
cnót nazyrejskich...
SALOME.
Idź po kwiaty świeże,
idź do ogrodu, Aholo! Odzieżę
w żywy przystroję bez i niech lilije,
łasząc się ku mnie, całują mą szyję
i moje plecy... Idź!...
Ahola wychodzi.
SCENA SIÓDMA.
SALOME. AHOLIBA.
SALOME.
Cieszę się wielce,
że mogę patrzeć w źrenice czcicielce
fenickiej Pani...
AHOLIBA.
Od ciebie jedynie,
twoją ukrytą zwiedzając świątynię,
czcić się uczyłam jej rozkoszną władzę.