ażeby patrzeć mogły, jak się tłoczy
hańba na dom nasz... Bywało, pierścienie
swych jasnych włosów zbyt skwapliwie żenie
pod jego stopy Jachobod, jej sługa,
gdy on na ród mój plwał... A może — druga
była przyczyna — — —
ANTYPATER.
— — —?
HERODYADA.
Nie śmiem wobec ciebie
używać prawdy, która snać pogrzebie
twego proroka — — —
ANTYPATER.
Kłam, lecz mów!
HERODYADA.
Są wieści,
że niezbyt skąpą była z swojej części
skarbem kosztownym —: ten twój rabbi młody
miał ponoć w garści serce Jachobody —
Idź, Aholiby pytaj i Aholi,
one ci prawdy powiedzą dowoli.
ANTYPATER.
Czelną szafujesz bronią — —
HERODYADA.
— A iż żarem
swojego oka umiał, grzmiąc nad starem
świata skrzywieniem, przeniknąć do wnętrza
mojej Salomy i wziąć ją w niewolę
obłudnych zmysłów, tak ona, gorętsza
od wiewów sierpnia, uprzątnęła pole
dla swej — miłości — — —