Strona:PL Jan Kasprowicz-Dzieła poetyckie t.6.djvu/356

Ta strona została uwierzytelniona.

ANTYPATER.

Salome gorzeje
k’niemu?...


HERODYADA.

Tak sądzę, lecz żywię nadzieję,
iż moc się znajdzie, od proroczej mocy
stokroć silniejsza — — —


ANTYPATER.

Salome — — —


HERODYADA.

Sierocy
kwiat mój się złamie, nie znalazłszy dłoni,
co go przed groźną wichurą obroni — — —


ANTYPATER.

To być nie może — — — Salome — — —


HERODYADA.

Jej szczęście —
naszem jest szczęściem... Zacisnęłam pięście,
by go nie puścić, ty mnie wspieraj, panie —
na naszą miłość!... Niechaj niebo stanie
przeciw twej woli — — ty je zdepc!... O miły,
drogi małżonku!... Zali się prześniły
już na wiek wieków te chwile — —? Wszak jeszcze
nie tak zbyt dawno — — — słowem zaszeleszczę,
słodszem od szumu onych drzew — — —

Cichy szum drzew.
Antypater czyni ruch wstrętu.

Ha! jeśli
stać się tak musi, że już mnie wykreśli
żądza twa z duszy — — chociaż nie! nie!... wczora
rzekł mi Licyniusz, żem, jak sykomora,
gibka i smukła, a oczy me gorzą — — —