HERODYADA.
W tej chwili
on jeden władzę ma, ażeby tamę
położyć władzy, która poza bramę
naszego wstydu śmie nasze wywlekać
dusze i rzucać przed — wstyd ludzki... Czekać
dłużej nie można... Ojczym twój Rzymiany
sprosił na ucztę... Chce być uwielbiany,
że ma w swym domu skarb, i w tan ci każe
pójść, więc ty wówczas — — — A może i w żarze,
który dziś kryje nieudolnie wielce,
zażądać zechce — —
SALOME.
Matko! Jad w kropelce
każdego dźwięku twego — —
HERODYADA.
Wyciśnięty
z onej cnotliwej, dumnej, z onej świętej
wzgardy proroka — — — więc ty każ mu wprzódy,
aby ci przysiągł — — — mów, że płonne trudy
będą, jeżeli nie spełni — — a w duszy
niechaj ci żądzy zwycięstwa nie zgłuszy
słabość — — —
Wchodzi HEROLD.
Król!
Znika.
SALOME.
Słabość była zawsze cudzą
mojemu sercu...
Wchodzi HEROD ANTYPATER.
Czy mnie oczy łudzą?
Salome smutna — — Salome przybita?