nie lud — i Rzym nasz swoje miał Spartaki —,
że zasię wszyscy ci, co idą przodem,
nie zaniedbali środków, by narodem
mógł się poszczycić gród nad Tybrem... Twoje,
tetrarcho, zdrowie i wasze, ostoje
prawa i szczęścia, poważni i święci
arcykapłani, i wasze, mędrcowie
w Radzie!...
CHÓR.
O dzięki...
ANNASZ.
Niech prośby wypowie
serce: dobrocią twoich słów przejęci,
prosimy, panie, aby za twą sprawą
była i nadal, jak dotąd, łaskawą
dla nas opieka cezara...
POSEŁ DRUGI.
A może
dasz znak, tetrarcho, iże w dobrej porze
wstać nam od stołu?... Swobodniej nam będzie!
Wstają. Deszcz róż.
POSEŁ PIERWSZY.
Róże!... jak w Rzymie!... Wieńce!... Nie! na sędzię
biorę sumienie, że tetrarcha w niczem
nie ustępuje nam — — —
POSEŁ DRUGI.
Są gęśle? lutnie?...
Może śpiewacy?
ANTYPATER.
Czekają.
Daje znak. Wchodzą śpiewacy i lutniści.