Ta strona została uwierzytelniona.
POSEŁ.
Wielce-ć to, panie, gościom twym umili
i tak już miłe naszego pobytu
dni w Jeruzalem, jeśli nam zaszczytu
skąpić nie zechcesz, byśmy twoje damy
przywiedli razem... Czyż zaręczać mamy,
że dla nas cześć to największa?
ANTYPATER.
Zaiste!
Jak się odwdzięczyć za te oczywiste
względy, ja-ć nie wiem — —
POSEŁ woła na towarzysza, kręcącego się w gronie panów judzkich.
Hej! Witellionie!
idziem po panie! — —
Poseł drugi podchodzi ku nim.
PONCKI PIŁAT.
I ja w waszem gronie
chyba nie jestem ostatni? — —
ANTYPATER zwraca się do panów judzkich.
Czcigodni
mężowie Rady, wybaczcie! W momencie
wrócimy do was.
Wychodzą.
SCENA JEDENASTA.
ARCYKAPŁANI. MĘŻOWIE RADY.
MERAJOT.
Zrobiło się chłodniej
mojemu sercu...