Ta strona została uwierzytelniona.
Wielkolud we welkoluda[1],
Gdzieś przed wiekami stworzeni,
Nie mogą się nadziwować
Rozbłękitnionej zieleni.
Rozbłękitnionej zieleni
I ja się nadziwić nie mogę:
Przystaję i patrzę w jej ciszę,
W przeznaczeń idący drogę.
W przeznaczeń idący drogę —
Kto mi jej koniec wywróży? —,
Jużbym też dzisiaj nie pragnął
Żadnego gromu ni burzy.
Żadnego gromu ni burzy,
Żadnego sił roztargania,
Jeno spokoju, jak spokój,
Co się z tej głębi wyłania.
Z głębi się jasnej wyłania —
Głaźne-ć ma ona podłoże,
Nie zielska, nie chwasty namulne,
Lecz niebo promienne, boże.
Niebiosa promienne, boże,
Góry śniegami poryte
Rzucają blask swój i kształt swój
W tę zwierciadlaną płytę.
- ↑ Błąd w druku; powinno być – wielkoluda.